Ileż krzyków moje usta rozgoryczone
Wydobyć z siebie musiały, by utrapione
Myśli srogie mogły zaznać ukojenia
W boskich, przesytych nadzieją urojeniach.
Czy chcę cię widzieć? Chciałbym!
Ale cóż mam począć, gdyż to marny
Widok. Ty - niedościgiona ostoja
Mej bolączki. Widzieć chciałbym. Tyś nie moja.
Nie chciałbym widzieć. Płuca kopytem
Zmiażdzone, gdy widzieć cię zdołam.
A gdy wodzony płomiennym zachwytem
Widzieć cię muszę... Męka to zgoła.
Ty mi się ukarz lub nie trudź się, na Boga!
Póki mnie nie kochasz, myśli mam za wroga.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz